Close

Tymek

„Strasznie nie chciałam iść do szpitala… Sytuacja też była dość nietypowa, ponieważ ja mam 17, a Karol(tata) 18 lat. Moja mama jest położną i przyjmuje porody domowe, ale uznałam, że mieszkając w bloku, będę się krępowała obecnością sąsiadów. Kiedy mama powiedziała o ewentualnym porodzie w Domu Narodzin, to bardzo się zapaliłam do tego pomysłu. Całą ciążę robiłam wszystko, żeby móc tam urodzić. W końcu wsiedliśmy w pociąg i rozpoczęła się nasza podróż ze Śląska do stolicy. Dom narodzin okazał się być nawet lepszy niż sobie wyobrażaliśmy. Wnętrze było bardzo przytulne i zupełnie nie szpitalne. Kiedy zaczął się poród było zupełnie spokojnie, a my byliśmy razem, co w szpitalu raczej nie byłoby możliwe. Sam poród był piękny, jak najbardziej naturalny i nikt do niczego nas nie zmuszał. Jak tylko nasz synek przyszedł na świat, dostałam go na brzuszek i mieliśmy go już cały czas dla siebie. Sami go myliśmy, ubieraliśmy, ważyliśmy i nikt nam go nie zabierał. Było to dla nas bardzo ważne. Pani Urszula upiekła nam pyszne ciasto. Nigdy nie zapomnimy tej atmosfery i ciepła, w jakich mogliśmy spędzić te wyjątkowe dni. Jesteśmy bardzo wdzięczni naszej położnej – pani Kasi Grzybowskiej, pani Urszuli Kubickiej-Kraszyńskiej, pani Marcie Kaczyńskiej i pani Gosi Czarnieckiej.”

Agata Oleś i Karol Marekwia